sobota, 8 lutego 2020

często wracam w te same miejsca pamięci
Potrzebuje odwyku od siebie i natrętnych myśli
To co miało wartość, dawno umarło

chcę uprawiać romantyczny szajs. polecieć do paryża tylko dla luwru, tylko po to, żeby spędzić tam godziny na wpatrywaniu się w Ciebie. tyle, że nie ma już Ciebie. nie ma już mnie. i nie ma już nas. tylko czuję w sobie ciężar wspomnień, oczu i dłoni. już nie mam siły rzygać emocjami. rozrywa mnie tysiąc wrażliwości i setka uniesień. nieskończony wyścig spierdolenia kto ma gorzej, nieskończona gonitwa upadłości i nieskończony onanizm narzuconymi na siebie ograniczeniami. przechwałka problemami i obnażanie się z guilty pleasure. miałem Cię za sztukę i sztukę, dzisiaj to już tylko kicz i tuzin plagiatów. wszystko z Tobą bardziej obszerne niż rzeczy, których nie wyrzuciłem. chociaż wyrzuciłaś mnie bez urojenia łzy. już tylko marzę o choćby spokojnych snach. nikt nie zasługuje na to na co zasłużył. zamiast udowadniać najczęściej odmawiałem. dla wspólnego swojego dobra, spokoju i porządku. nie masz drugiego imienia, nadam Ci dwa dzisiaj, to hipokryzja i ułuda, zakasałem rękawy więc rzuciłaś się w inne ramiona. nauczyłem Cię tańczyć, a mój taniec prowadzi ktoś inny, stałem się kimś innym, dzisiaj jestem już nikim. czy pod tą skorupą żali jest jeszcze człowiek? A pomimo to wszystko, wciąż Cię kocham.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz